piątek, 3 stycznia 2014

Sylwestrowe utrapienie

W zasadzie jest już po sylwestrze, przywitaliśmy już nowy rok... ale czy wszyscy o tym wiedzą?
Rudy zaczął odczuwać "sylwestrowy nastrój" zaraz po świętach. Skończywszy biesiadować przy stole nagle cała Warszawa zaczęła testować fajerwerki. Od rana do nocy niósł się huk jakbyśmy byli w strefie wojny.
Niestety rudy od 2 lat panicznie boi się wystrzałów i okres około noworoczny to dla niego koszmar. Skończyły się długie spacery, skończyło się spokojne załatwianie. Dzieciarnia co chwila w pobliżu odpalała petardy.
Sylwester był. Przeżyliśmy.
Niestety wystrzały nadal nie ucichły, zabawa nadal trwa. Nie wiem czemu, fajerwerki są tak łatwo dostępne dla osób fizycznych a w szczególności dla dzieciarni. I tylko rudego mi szkoda bo nadal musimy się wstrzymać z powrotem do naszej rutyny.


3 komentarze:

  1. Tak jak u mnie... Śliczny nagłówek.:)
    Pozdrawiamy! ZDANIEMLACKIEGO.BLOGSPOT.COM

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mieszkam w trochę spokojniejszej okolicy. Po nowym roku fajerwerki na szczęście już ucichły, a też mamy z tym problem, bo Sonia panicznie się ich boi. Zastanawiam się tak, że ludziom nie szkoda na to pieniędzy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Według mnie powinna być wyznaczona 1 godzina bądź max. 2 kiedy to można w niebo wysadzać petardy.
    Przecież psy nie ludzie! Słuch mają o wiele większy, nie zdziwię się jeśli psy przez następny miesiąc będą chodziły nadpobudliwe. Wszystko rozgarnia się na psychice psa. Osobiście współczuję właścicielom strachliwych psów.
    Ja tego problemu na szczęście nie mam.

    Pozdrawiam Wiktoria&Fado

    OdpowiedzUsuń